Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozwój osobisty. Pokaż wszystkie posty

Historia brudnej skarpetki

Pozwólcie, że opowiem Wam historię pewnej brudnej skarpetki. ;))

Ludzie, dlatego, że są tylko i aż ludźmi odczuwają emocje, zarówno pozytywne jak radość, miłość, poczucie spełnienia, jak i te złe- smutek, rozpacz, złość czy zazdrość. I potrzebują je wyładować. O ile z pozytywnymi zazwyczaj problemu nie ma, pojawia się gdy chcemy ukryć te negatywne, najczęściej przed nami samymi.

A trzymac negatywnych emocji nie można, bo w końcu urosną do takiej rangi, że sobie z nimi nie poradzimy. Żeby było bardziej obrazowo- negatywna emocja jest jak brudna skarpetka. (Tak, wiem, malowniczy przykład, ale czytajcie dalej). No więc, mamy taką brudna, śmierdząca skarpetkę. Wstydzimy się swojej skarpetki- przecież to nie wypada takiej mieć, a działamy na szybko. Więc chowamy ją pod kołdrę z Ikei. Problem z głowy- nie śmierdzi, nie widać. Uff... Następnego dnia znów schowamy tam skarpetkę. Kolejnego następną i następną, a za tydzień wrzucimy tam kilka an raz. Rozumiecie, o co mi chodzi? Po pewnym czasie pod kołdrą zrobi się spora kupka, którą WIDAĆ, zaczyna się ją CZUĆ, a przede wszystkim- przeszkadza nam spać. (Spróbujcie spać pod kupą śmierdzacych skarpetek ;))
Jesteście niewyspani, macie dosyć, czujecie smród i inni zaczynają zauważać Wasz sekret. Aż pewnego dnia skarpetki przestaną się mieścić pod kołdrą i wypadną- albo powoli, jedna po drugiej, albo zwalą się wszystkie na raz na sam środek pokoju!

Dokładnie tak samo jest z naszymi emocjami. Złość, smutek, rozpacz, rozdrażnienie, "nicmisieniechce" i "zarazkogośwalnę" to codzienne, spotykające każdego uczucia. To normalne, że czasami chcemy nagadać na szefa, koleżankę, która wyjątkowo nas wkurzyła czy po prostu na serię niefortunnych zdarzeń dnia dzisiejszego. A nawet na to, że dżem spadł nam na bluzkę, a brat zostawił koszulkę w przedpokoju.
To normalne, że chcemy się podzielić z kimś frustracją, krzyknąć, trzasnąć drzwiami czy powiedzieć dwa słowa ostrzej niż zazwyczaj.

Bycie optymistą, pozytywną osobą, która widzi same pozytywne strony życia jest modne. I zdrowe. I prowadzi do rozwoju. Ale ludzie, nie może być tak, że ktoś całkowicie wypiera te złe emocje wmawjaąc sobie, że ich nie ma. Są. A to, że je odczuwamy nie czyni z  nas złych ludzi (jak się niektórym wydaje). To zupełnie ludzka rzecz i dopóki potrafimy trzasnąć drzwiami tak, żeby nie wyleciały z zawiasów i nie walnęły kgooś przy okazji- jest w porządku.

Negatywne emocje to również rodzaj energii, która musi ujść, żeby mogła krążyć dalej, a nie rozsdzać nas od środka. Nie namawiam Was do wyżej wspomnianego przyłożenia komuś. Ale do przyznania się przed samym sobą. Czasem lepiej wyjść do łazienki, krzyknąć "Jestem wkurwi**a!", albo chociaż pomyślec, oswoić się z tą emocją i tak dać jej upust. Możecie gdzieś sobie zapisać wszystko co czujecie, np. na papierze toaletowym (jeśli jesteśmy w scenerii łazienkowej) lub pomyśleć, powiedzieć itp.
"Jestem wkurzona", a nie "On mnie wkurzył". To druga różnica, aby uświadomić sobie, że emocje, które czujemy są naszym wytworem, naszą reakcją, a nie cudzą. Ktoś co najwyżej mógł przyczynić się do tego, że jesteśmy zazdrości, smutni czy źli. Wystarczy to zauważyć u siebie. Bo podstawą samorozwoju jest znajomość siebie, a chcąc nie chcąc negatywne emocje są częścią nas.

Wiecie o co mi chodzi?
Żeby nie zbierać brudnych skarpetek. Ale nie wstydzić się ich- bo każdy skarpetki nosi ;) Czasem wystarczy je wyprać zamiast upychać w niewidoczne miejsca.

Wszystko co wiecie i nie wiecie o "strefie komfortu" i dlaczego to tak ważne?


Słyszeliście o "strefie komfortu"? Na pewno wiele razy, na różnych blogach czy w gazetach, bo ten termin jest ostatnio dość często spotykany.

Czym jest strefa komfortu i po co mam ją przekraczać?

Na zdrowy rozum, strefa komfortu to nasza codzienna rutyna. To wszystko to, co dobrze znamy i co otacza nas każdego dnia, to nasze czynności, które powtarzamy niemal z zamkniętymi oczami, muzyka, której zawsze słuchamy czy droga do szkoły, którą idziemy codziennie. To jedzenie, które najczęściej jemy i miejsca, które zazwyczaj odwiedzamy. Strefa komfortu to ta część naszego życia, w której czujemy się dobrze i którą bardzo dobrze znamy.

Psychologowie i inni ludzie, którym nie płaci się za rady mówią, by wychodzić z naszej strefy komfortu. No ale po co? Skoro lubię rzeczy, które znam to po co robić coś nowego, skoro nie znam tego skutków.
A co, jeśli ta nowa rzecz nie przypadnie mi do gustu? Czy nie lepiej zostać w mojej malej mysiej norce, gdzie jest cieplutko, milutko i wszystko dobrze znam?
Możliwe, że dla niektórych osób to wyjście jest dobre, i właściwie większość ludzi świadomie lub nie wybiera tą właśnie drogę. Inni, ci bardziej odważni i chętni życia wychodzą poza strefę komfortu.

Wszystko co wiemy o tym co znajduje się poza strefą jest przekazywane dalej. I w 99% przypadków są to rzeczy nie tyle pozytywne, ale pozytywnie zaskakujące! Ludzie, którzy spróbowali wyjść poza strefę przyznają, że ich życie jest dużo ciekawsze, lepsze, bardziej kolorowe, weselsze. Niektórzy nawet żałują, że nie spróbowali tego wcześniej.

Poza tym co znamy jest drugi, cudowny świat, który ma nam do zaoferowania wspaniałe doświadczenia, zupełnie nowe. Być może tam kryje się nasza pasja, powołanie... Może poza strefą przeżyjemy wspaniałą miłość, przekonamy się czym naprawdę jest szczęście albo spotkamy ludzi, którzy zmienią nasze życie na lepsze? Jeżeli szukamy nowych doświadczeń znajdziemy je właśnie tam, nigdzie indziej.

A co jeśli nie chcę wychodzić z "comfort zone"?

Ważne jest to, że prędzej czy później każdy z nas będzie musiał wyjść ze swojej "skorupy". Nowa szkoła, praca, nowy związek czy śmierć bliskiej osoby. Na niektóre sytuacje nie mamy wpływu. Jeżeli przez całe życie wystarczała nam nasza malutka strefa, kiedy przyjdą niezapowiedziane zmiany, nie będziemy potrafili odnaleźć się w nowej sytuacji. A niestety będziemy do tego zmuszeni. Dlatego świadome próbowanie nowych rzeczy jest tak istotne. To po prostu lepsza, bardziej świadoma i pełna radości droga, którą wybieramy zamiast strachu, lęku przed nieznanym i nowym.


Na co należy uważać?

Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że nie wszystko co jest nowe jest dobre. Możemy wszystkiego spróbować, o ile nie krzywdzi to innych ludzi i nas samych. Trzeba się zastanowić co możemy, a czego nie możemy robić, ale to pozostawiam Waszym sumieniom.

Jak wyjść ze strefy komfortu?

To bardzo proste, jeżeli się przyjmie do wiadomości jedną rzecz: to, co jest poza naszą "bezpieczną strefą" jest zaskakującym doświadczeniem.  Najważniejszym krokiem jest odpowiedzenie sobie na pytanie czy chcemy coś w ogóle przeżyć.Czy chcemy by nasze życie było do końca takie jak teraz.

Jak to zrobić? Próbować nowych rzeczy! Godzić się na propozycje, które normalnie zbylibyście jednym "nie". Odnawiać stare znajomości i zawierać nowe. Próbować rzeczy, na które normalnie nie zwracalibyście uwagi! Małymi kroczkami będziecie poszerzać swoją strefę, aż stanie się na tyle duża, że poczujecie spełnienie, czego Wam życzę :)
Świetnym pomysłem jest projekt TAK.

Czego ja doświadczyłam poza strefą?

Nowy kolor włosów. Nowi fantastyczni znajomi.  Jedne z najlepszych wakacji w życiu. Odkrycie swojego hobby. Wiele przemiłych wieczorów. Nowe, niesamowite wspomnienia. A teraz szykują się drugie (mam nadzieję świetne) wakacje!

I co, nadal chcesz zostać w swojej skorupce? :)
Więcej możecie przeczytać TU i TU.