Bądźmy dziećmi na Święta, czyli Poradnik Pozytywnych Świąt
**Dziś postanowiłam opublikować artykuł, który napisałam na poprzednie Święta do magazynu internetowego, który przestał istnieć.**
Święta. Jedno to słowo wystarczyło by poczuć miłe dreszcze, zapach
choinki, makowca… Ekscytujące pisanie listu do św. Mikołaja, wspólne pieczenie
bożonarodzeniowych wypieków, ubieranie drzewka i strojenie całego domu. Pyszne
potrawy i … kolędy. Aż pewnego dnia pstryk… i po magii Świąt zostaje naprawdę
niewiele… Dorośliśmy. Ale to przecież nie znaczy, że nie możemy przeżyć tego
czasu pozytywnie, ciesząc się jak dzieci. Jesteśmy nimi nadal tylko o tym
zapominamy. A warto sobie przypomnieć, bo Święta to czas cudów, także tych w
nas. I warto przeżyć je pozytywnie.
Zaśpiewajmy kolędę
Już nie od dzisiaj wiadomo, że
śpiewanie ma właściwości antydepresyjne. Podczas tej czynności nasz organizm
wydziela endorfiny, znane jako hormony szczęścia. W dodatku większość polskich
kolęd i wiele zagranicznych, o spokojnym, melodyjnym brzmieniu uspokaja i
nastraja optymistycznie. Zaśpiewajmy więc! To nie boli, naprawdę. To, że „nie potrafimy śpiewać” nie jest żadną
wymówką. Kupujemy płytę z kolędami śpiewanymi przez ulubionych wykonawców,
dajemy na full i śpiewamy razem z nimi. Może brzmi to jak oczywistość, ale ile
razy tak naprawdę to robiliśmy?
Wyczarowanie nastroju
Bo jest on bardzo ważny. Chociaż
pozytywne Święta nie muszą być wystrojone i kolorowe, to jednak sami
przyznacie, że gdyby zabrakło światełek, kolorowych bombek, czekoladowych
Mikołajów i srebrzystych aniołków czegoś by nam brakowało. Wprowadźmy więc
odrobinę klimatu w nasze domy. Przystrójmy tradycyjne drzewko, zawieśmy
światełka w oknach… Popatrzmy na to wszystko jak dzieci, z błyskiem w oku,
uśmiechem i radością z każdej kolejnej śliczności.
Artystyczne dusze niech zrobią coś same. Własnoręcznie
robione ozdoby cieszą sto razy bardziej! Zaprośmy do tego całą rodzinę, dzieci,
przyjaciół, a nawet sąsiadów. (Oporne ogrodowe światełka same się nie zawieszą
;) Stwórzmy nastrój. Bo gdy jest nastrój, sami stajemy się nastrojeni, i to
zdecydowanie pozytywnie!
Zabawa w poszukiwacza skarbów
Kiedy kolęda w głowie gra, a do
świąt tak niewiele czasu zostało, nadchodzi
czas by zorganizować podarunki dla najbliższych. I to nie byle jakie, bo nie
chodzi o to by odbębnić kolejny punkt na liście świątecznych spraw. Niech
przedświąteczne zakupy będą przyjemnością, a nie obowiązkiem. Przypomnijmy
sobie to radosne oczekiwanie na Mikołaja, Gwiazdkę, Aniołka (czy kto tam z
nieba spadał i prezenty dawał) i z tą myślą idźmy na zakupy. Nastawmy się , że
gdy wejdziemy do sklepu z pozytywnym nastawieniem, idealny prezent znajdzie się
sam. I niech to nie będzie zestaw kosmetyków w pudełku albo kolejny „zbieracz kurzu” na półkę i paczka
skarpetek. No, chyba, że uważasz, iż na taki prezent bliska Ci osoba wprost
krzyknie z radości ;)
Wspaniałym pomysłem na świąteczne prezenty jest obdarowanie
osób czymś od serca, zrobionym własnoręcznie lub specjalnie dla nich.
Przypomnijmy sobie co dana osoba lubi, jaka jest i zabawmy się w poszukiwacza
skarbów. Można zaprosić do tej zabawy przyjaciół. Założę się, że oni mają co
roku ten sam problem co Ty. Naprawdę warto poświęcić chwilę by znaleźć coś
naprawdę osobliwego, dla tego jednego szczególnego uśmiechu.
Magia dzielenia się
Uśmiechem, radością, a czasami czymś więcej. Jako ludzie,
nie możemy zapomnieć o innych ludziach. Wszędzie wkoło mówi się o czasie
wybaczania, dzielenia się i odnawiania kontaktów. Coś w tym jest. Zadbajmy o
rodzinę, przyjaciół, sąsiadów, a nawet panią z dziekanatu czy pana Zdzisia ze
spożywczego. Święta to czas gdy absolutnie każdy zasługuje na dobre słowo. Nie
musimy oczywiście od razu się obcałowywać i „nagle” stawać się bliskimi
przyjaciółmi. Wystarczy dobre, szczerze słowo. Zasada jest jedna- jeśli nie
jesteście w stanie pomyśleć o kimś pozytywnie, nie mówcie mu nic. By nie
niszczyć humoru sobie i jemu.
Są ludzie, którzy nie mają rodziny, przyjaciół lub domu.
Zachęcam do udziału w różnego rodzaju akcjach i zbiórkach na prezenty dla domów
dziecka, hospicjów i domów spokojnej starości. Jeśli spędzacie Święta samotnie
lub tylko w gronie przyjaciół możecie wybrać się na krótki spacer do jednego z
tych miejsc. Prezent nie zawsze musi być „rzeczą”, czasami wystarczy uśmiech i
poświęcony czas.
I najważniejsze…
Gdy przeżywamy Boże Narodzenie
pozytywnie, w dobrej atmosferze, wypuszczamy z serc to co najważniejsze. W
takich chwilach prezenty i pyszne jedzenie schodzą na dalszy plan, a my
odczuwamy święta duchowo, tak, jak należy. Dostrzegamy, że w Bożym Narodzeniu
chodzi nie o 12 potraw, ale o to, że zjemy je z najbliższymi, nie o ilość
prezentów, ale o radość z ich dawania. Nie chodzi także o pokazanie się rodzinie
z dobrej strony, bo przecież nie mamy wpływu na to co myślą inni.
***
Naprawdę nie ma przepisu na idealne, pozytywne
i bezproblemowe święta i chyba się z tym zgodzicie. Każdy z nas przeżywa swoje
Święta inaczej i każdy w czymś innym widzi szczęście. Ale Tej nocy łączmy się
wszyscy w miłości i radości. A zacznijmy od kolęd, które tak naprawdę wcale nie
gryzą ;) Takich pozytywnych Świąt Wam i
sobie życzę.
Moim zdaniem przestaliśmy cieszyć się tak jak dawniej, nie po prostu dlatego, że dorośliśmy. Stało się tak dlatego, że przestaliśmy być naiwni. Nie ma już magii świąt i nigdy nie wróci. Rodzeństwo wyjechało za granicę, bo tutaj zarabiało 1000 zł. Tam założyli rodziny i nie wracają na święta, bo kosztuje to 500 funtów. Nie jedziemy do tej cioci do, której kiedyś jeździliśmy nie dlatego, że tak akurat wyszło. Może po prostu pożyczyła od mamy pieniądze i oszukała własną siostrę nie oddając ich. Śpiewanie kolęd, jedna z najlepszych rozrywek kiedyś. Terz wydają się one... Hmmm, bardziej smutne niż wesołe, smutne z powodu ich tanizny. Wciśnięto nam jakieś pioseneczki, dzięki którym śpiewając możemy od razu się modlić. Wypadało by tylko zapytać dlaczego są one takie badziewne. Czy brakuje pięknych utworów religijnych? A może nasza ludowość jest taka z założenia? Nie, to po prostu kolejne zapychanie mózgu bylejakością. A co z prezentami. Na to przecież każdy czekał za dzieciaka. Problem pojawia się kiedy trzeba wyskrobać spomiędzy czynszu, książek, jedzonka i innych fundusze na prezenty dla kilku osób. Oczywiście, powiecie, można zrobić prezenty samemu. Można, ale za składniki też trzeba skądś wziąć. Oczywiście nie generalizuje. Nic nie jest czarno-białe. Maciek.
OdpowiedzUsuńMaciek, jeśli masz takie podejście, to magia Świąt już do Ciebie nie wróci. Święta nigdy nie będą takie same jak kiedyś, gdy było się dzieckiem, ale wciąż mogą być magiczne i piękne. Jeśli święta są dla Ciebie przykrym obowiązkiem to lepiej ich nie obchodzić. Co do kolęd i prezentów- kolędy które powstały dawno temu istnieją nadal i nikt nie każe Ci słuchać i śpiewać nowych piosenek, które nie przypadły Ci do gustu. Prezenty, przy odrobinie chęci, da się zrobić naprawdę małym kosztem. Wystarczy przez jakiś czas zbierać oszczędności, zrezygnować z pewnych "przyjemności". Co do rodziny- bardzo mi przykro, że u Ciebie jest taka sytuacja, jednak w dzisiejszych czasach, kiedy możemy łączyć się z ludźmi z całego świata można spróbować spędzić razem choć kilka chwil. Problemem jest nie to wszystko o czym piszesz, ale podejście do tego. Nikt w Ciebie nic nie "wciska", Ty sam się dałeś i uwierzyłeś w te wszystkie negatywne rzeczy, o których piszesz. Z odpowiednim podejściem wszystko może być znów przyjemne i wesole, na inny sposób, ale do tego potrzeba chęci.
OdpowiedzUsuńDziwne, ale ani razu nie pojawiło się słowo "Jezus", "Bóg" ani nic w tym rodzaju. Może w tym roku pomyślmy, czym naprawdę jest Boże Narodzenie? Jest chrześcijańskim świętem, i nie chodzi o żadną "magię", tylko nazywajmy rzeczy po imieniu - Chrystus przychodzi na świat.
OdpowiedzUsuńNie wszyscy obchodzący swieta to chrześcijanie. Dla niektórych jest to tradycja i spędzanie czasu z rodziną. Poza tym, co przykre, skupiasz się nie na tym przesłaniu co trzeba.
UsuńMusiałabym chyba wyprać sobie mózg, żeby doprowadzić się do takiego stanu w święta. Mam zbyt wiele złych wspomnień związanych z tymi akurat świętami i ogólnie z pobytem w domu. Ten przyjemny nastrój wydaje mi się teraz bardzo naiwny, a same święta niepotrzebne. Chyba bardziej traktuje je jak konieczność pojechania do domu, bo przecież wypada żeby rodzice zobaczyli mnie chociaż raz na pół roku. Tak naprawdę niekoniecznie chce tam jechać. W Łodzi też mam łóżko, w którym mogę przespać święta :P
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Sama jeszcze jestem dzieckiem, ale uwielbiam przygotowywać się do świąt. Kocham ten czas spędzony z rodziną, przy kominku, w towarzystwie kolęd, których muzyka wydobywa się z radia. Jest to piękny czas, który trzeba wykorzystać, bo nie zawsze mamy chwilę, aby wszyscy razem usiąść i porozmawiać.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie --> aleksandra-brycka.blogspot.com